Porozmawiajmy
17.05-23.06.2019Serdecznie zapraszamy na wystawę "Prozmawiajmy" w Pawilonie Józefa Czapskiego.
Z encyklopedycznej definicji wynika, że dialog „to rozmowa dwóch osób, to też szereg rozmów, negocjacji i innych działań mających doprowadzić do porozumienia między stronami konfliktu”.
Wystawa Porozmawiajmy, prezentowana w Pawilonie Józefa Czapskiego, towarzyszy „2. Krakowskim Spotkaniom Artystycznym 2019 – DIALOGI. Malarstwo. Rzeźba. Rysunek”. Ich hasłem przewodnim jest dialog.
Tegoroczna odsłona poświęcona jest delikatnej materii, jaką jest komunikowanie się ze sobą – na przykładzie kilkunastu wybranych dzieł z kolekcji własnej Muzeum Narodowego w Krakowie. Akt komunikacji nie sprowadza się tylko do intymnych, indywidualnych rozmów, ale obejmuje również przestrzeń społeczną. O tym właśnie jest ta wystawa, o różnych postawach i formach rozmowy ze społeczeństwem, władzą czy Bogiem. Czasami są to rozmowy, które odbywamy sami ze sobą, często w kontekście przemian zachodzących w naszej obywatelskiej świadomości. Na wystawie próbujemy uchwycić „dialog” lat 70. i początku 80. XX wieku w Polsce. Był to w naszej historii czas niezwykły, pełen skrajnych, stopniowo uwalnianych emocji, których konsekwencje społeczeństwo odczuwa jeszcze dzisiaj. W tym okresie artyści żywo odnosili się do otaczającej realności i komentowali ją na swój indywidualny artystyczny sposób. Stąd też widoczna na wystawie różnorodność w obrazowaniu rzeczywistości, niejednoznaczność, ba! – nieoczywistość. Wystawa Porozmawiajmy zaczerpnęła tytuł od jednej z prac biorących w niej udział. Mowa o obrazie Ryszarda Woźniaka z warszawskiej GRUPPY, która swą demaskatorską twórczością w mocny i bezkompromisowy sposób komentowała rzeczywistość lat 80. XX wieku w naszym kraju.
Ekspozycja składa się z kilkunastu prac polskich artystów, których twórczość najpełniej wybrzmiała w podobnym czasie – w burzliwych latach 70. i 80. Dzieła te definiują różne formy szeroko rozumianej rozmowy. Niejednokrotnie jest to bezgłośna dyskusja ze sobą samym, potrzeba zrozumienia i wsłuchania się w siebie, we własne myśli, jak na obrazie Łukasza Korolkiewicza Krucha prywatność (1981/1982), gdzie mocno odczuwa się potrzebę schowania się za drzwiami intymności, chronienia jej przed zewnętrznym światem. Innym razem, jak w pracy Pawła Taranczewskiego Rozmowa duchowa (1980), jesteśmy świadkami kontemplowania w ciszy i zadumie bliskości najwyższego Bytu. To wyjątkowa chwila zwrócenia się ku Bogu, duchowego dyskursu. Zagadkową, zarówno w treści, jak i formie, jest praca Nie bój się mnie (1977) Zbysława Maciejewskiego, w której dwie nierzeczywiste postacie, zwrócone ku sobie, intrygują swym zachowaniem. „Starsza” wydaje się wyciągać skarłowaciałe ręce do tej „młodszej” – dziecka (?), zalęknionego czy zawstydzonego… Odnosi się wrażenie, jakby chciała je oswoić, obłaskawić. Tylko czy aby na pewno? Są też prace, w których widać złość – to już nie rozmowa – to nie dialog, to krzyk, jak w tytułowej dla wystawy pracy Woźniaka Porozmawiajmy (1983). Na pierwszym planie widać stojących naprzeciw siebie mężczyzn – jeden wrzeszczy, drugi spuścił wzrok, wydają się głusi na to, co jeden drugiemu ma do powiedzenia. Tutaj nie ma miejsca na kompromis. To nie rozmowa, to próba wykrzyczenia swojej racji. A tym samym obojętność na argumenty interlokutora. W tym kontekście konsolacyjne „porozmawiajmy” wydaje się tylko ironicznym puszczeniem oka przez artystę. Czy właśnie tak wygląda większość rozmów, które prowadzimy, również w życiu publicznym?
Józef Tischner pisał: „Dialog oznacza, że ludzie wyszli z kryjówek, zbliżyli się do siebie, rozpoczęli wymianę zdań. Początek dialogu – wyjście z kryjówki – jest już dużym wydarzeniem. Trzeba się wychylić, przekroczyć próg, wyciągnąć rękę, znaleźć wspólne miejsce do rozmowy”[1]. Dialog zaczyna się w miejscu, w którym naprzeciwko człowieka staje drugi człowiek i chcą się usłyszeć, i chcą się słuchać. Chcą się rozumieć oraz zrozumieć, kim są, czego chcą, a czego nie. Dialog to początek. Czy zatem artysta jest słuchany, czy jest w ogóle słyszany? Czy my (odbiorcy jego sztuki) w ogóle słyszmy to, co do nas mówi? Jaki prowadzi z nami dialog? Jak wygląda jego rozmowa z krajem, w którym żyje, i z ludźmi, dla których tworzy? Kolejne prace na tej wystawie udowadniają, że to trudna rozmowa, a jej rezultat nie jest oczywisty. Rozmowy kontrolowane (1982) Macieja Bieńkowskiego dosadnie pokazują, jak można „porozmawiać”… Objawia się tu cała groteskowość rzeczywistości tamtych lat – jak mówić do siebie, wiedząc, że to, co się mówi, podlega kontroli, że jest się podsłuchiwanym, że nie można być szczerym, że taka rozmowa musi być „zakodowana”, by podsłuchujący nie rozszyfrował jej istoty. Bohaterowie obrazu są agresywni, nieprzyjemni i złowieszczy. Skarykaturowani. Widać tu dosadnie, jak władza „słucha” obywateli. Chce mieć wiedzę o tym, o czym rozmawiają, myślą, marzą, ale sama nie chce z nimi rozmawiać. Chce tylko sprawować kontrolę nad tym, co się mówi. Drugi obraz jeszcze brutalniej i dosadnie pokazuje, w jaki sposób władza wchodzi w kontakt ze społeczeństwem. Tu nie ma miejsca na polemikę. Zamiast dialogu, porozumienia jest terror, zastraszanie i w wyniku braku posłuszeństwa – śmierć (Masakra w Lublinie, 1982). Kompozycja ta, podobnie jak Rozmowy kontrolowane, należy do cyklu Stan wojenny, inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami, które miały miejsce podczas stanu wojennego w Lubinie, w Zagłębiu Miedziowym, gdzie w dniach 31 VIII – 2 IX 1982 roku podczas tłumienia manifestacji przeciwko stanowi wojennemu funkcjonariusze SB zastrzelili trzy osoby, a wiele innych ranili. Obraz powstał na podstawie zdjęcia opublikowanego w jednej z gazet. Pełna napięcia i emocji, na pierwszy rzut oka karykaturalna scena, zupełnie nierzeczywista, a jednak jak najbardziej realna. To obraz tragicznej walki o wolność i godność oraz próba zdeptania i zgniecenia w zarodku tej tęsknoty. O tym też jest praca Krzyż w zimie (1983) Łukasza Korolkiewicza. Nie mniej dramatyczne jest Epitafium 1 (1981) Andrzeja Okińczyca. W mrocznym tle tej instalacji widoczne są męskie plecy, ze związanymi sznurem z tyłu rękami, trzy kule w miejscu głowy. Taką rozmowę z człowiekiem prowadzi kat, który zabija strzałem w potylicę. Wielki Mur Dynastii Ts´in, czyli nasz dom jednorodzinny (1982) – przewrotny i ironiczny obraz, chciałoby się rzec, porozumienia i otwartości – nasz dom – miejsce spotkania, zrozumienia i szukania wspólnego języka, by się po prostu dogadać, by „jakoś” ze sobą funkcjonować w tym naszym „domu”. Mur, którym się oddzielamy, który nas dzieli, nie daje szansy na dialog.
Jak jeszcze pokazują swą rozmowę z państwem artyści? Jak obrazują rozmowę władzy z obywatelem? Antoni Fałat kpiąco opisuje na wystawie tę relację w dwóch pracach o znamiennych tytułach: Spokój (1983) i Wy żyjcie godnie, a my wygodnie (1984). Po pierwsze spokój jest najważniejszy i niech nikt nie waży się go zakłócić. Na obrazie widzimy pilnującą porządku zwierzęcą postać w mundurze. Ma być cicho i spokojnie. Dłonie na chwilę oderwane od czynności pisania, postać czujnie patrzy w bok, jakby nagle coś usłyszała (?), zobaczyła (?). Ma być spokój, choćby okupiony krwią! Tytuł drugiego obrazu brzmi jak propozycja (nie do odrzucenia). Prześmiewcza. Pozbawia złudzeń co do stosunku władzy do nas, odziera ze złudzeń, jakiej postawy oczekuje się od społeczeństwa. Co dla kogo się liczy. Godność? Dążenie do wygody staje się jednak ważniejsze, to współczesnemu człowiekowi w zupełności wystarcza. Postawa konformistyczna, czysty oportunizm.
No, a Kto boi się czerwonej myszy (1978)? O co pyta Ewa Kuryluk w tytule swej pracy? Jest tu zabawnie, wieloznacznie i groteskowo. Frywolnie i zagadkowo. Kim jest ta czerwona mysz, wszędobylska, ciekawska, ciężka do zignorowania? Choć przecież wydaje się nie zwracać na siebie uwagi zajętych banalnymi sprawami postaci znajdujących się na obrazie. Skupieni na swych sprawach, pozwalają jej na nieskrępowane bieganie.
A gdzie w tym wszystkim jest szary człowiek – everyman? Biega ulicami za swoimi sprawami, bez zindywidualizowanej twarzy, zwyczajny, daleki od polityki, pochylony nad swą codziennością jak u Jana Świtki w obrazie Tłum. Obraz wprowadzający (1974). Nikt tu się nie zatrzymuje, by chwilę porozmawiać. Stanąć naprzeciw siebie i posłuchać nawzajem. Jest jeszcze wycięty z tego bezimiennego tłumu człowiek – „szary”, na szarym tle, sam – wyabstrahowany ze swej codzienności, choć niemal wtapiający się w swoje bezbarwne tło, jak w obrazie Jacka Sienickiego Głowa (1890–1981). To jak portret każdego z nas, wyjętego z naszej powszedniości. Jest tu cicho – nie ma rozmowy, dialogu, jest milczenie. Możemy stanąć przed tym człowiekiem i wtopić się w tło. Pozostać anonimowym. Bezgłośnym.
Cicho i pusto jest również przed drzwiami na obrazie Marka Sappetty. W podtytule mamy sugestię Możliwość wyboru. Klucze u dozorcy (1980). Które drzwi wybrać: 1980 czy 1981? Trudny wybór, a żaden z nich z perspektywy czasu nie wydaje się szczęśliwy, patrząc na symbolikę cyfr rozumianych jako konkretne lata.
Na koniec filozoficznie. Kim jesteśmy? Skąd przychodzimy? Dokąd idziemy? (1983 ) powtarza to pytanie w swej pracy Ryszard Grzyb. Może warto zacząć od siebie, porozmawiać ze sobą i zadać sobie te podstawowe pytania. Najpierw odnośnie do nas, naszego życia i naszych potrzeb, potem spojrzeć w oczy drugiej osoby i zapytać, posłuchać i porozmawiać z nią. Zapytać o to głośno nas jako obywateli, zapytać wreszcie tych, którzy w naszym imieniu sprawują najwyższą władzę w państwie.
Zatem POROZMAWIAJMY.
Kurator wystawy: Anna Budzałek
Koordynator wystawy: Agnieszka Kosińska
[1] J. Kołtan, Ludzie z kryjówek, „Tygodnik Powszechny”, 25.08.2009.usto jest również przed drzwiami na obrazie Marka Sappetty. W podtytule mamy sugestię Możliwość wyboru. Klucze u dozorcy (1980). Które drzwi wybrać 1980 czy 1981? Trudny wybór, a żaden z nich z perspektywy czasu nie wydaje się szczęśliwy, patrząc na symbolikę cyfr rozumianych jako daty konkretnych lat.
MNK Czapscy
ul. Piłsudskiego 12, 31-109 Kraków- poniedziałek: nieczynne
- wtorek: 10.00-18.00
- środa-niedziela: 10.00-16.00